Sunday, August 27, 2006

Ciekawe, co z tego wyjdzie...

"Od jakiegoś czasu dręczy mnie sumienie, że nic nie robię dla ludzkości. Nie udzielam się społecznie, nikomu nie pomagam i w nosie mam losy świata. Skupiona od rana do wieczora na sobie i swoim najbliższym otoczeniu prowadzę żywot egoistyczny i wolny od szlachetnych uczynków.

Wcale nie czuję się z tym ok. Bywa, że z tej przyczyny popadam w podły nastrój, nawet budzę się w środku nocy z przerażeniem. Nie jestem wystarczająco dobra, myślę sobie. Muszę coś z tym natychmiast zrobić. Potem wstaje nowy dzień: dziecko jest głodne i płacze, telefon się urywa, za dwa dni koncert, pranie piętrzy się pod sufit, w lodówce straszy, do samochodu znowu się włamali, listonosz przynosi porcję rachunków do zapłacenia i zaczyna się ten sam kołowrotek. Kręcę się więc zgodnie z ruchem wskazówek zegara i wokół własnej osi. Świat i jego problemy obchodzą mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. A daj ty mi spokój, świecie! Idź sobie i nie zawracaj mi głowy."

Anita Lipnicka "Jak tu być dobrym?"

Na początek informacje odnośnie cytowanego tekstu: jest to felieton Anity Lipnickiej, pochodzący z serii felietonów, które publikuje pewien ogólnopolski serwis informacyjny. Serię tekstów słynnej piosenkarki odkryłem stosunkowo niedawno, ale od razu urzekły mnie wyczuciem, sposobem pisania i tematyką poruszanych problemów. Tak więc można się spodziewać, że prawdopodobnie jeszcze jakieś wytwory p. Anity tu zacytuję. :)

Przejdźmy zatem do sedna niniejszego posta. Muszę się przyznać, że mam podobny problem, co p. Lipnicka. Może nie budzę się przez to w nocy, no i zdecydowanie nie mam dziecka, które by mi moje altruistyczne zapędy powstrzywało, ale samo sedno pozostaje identyczne. Chcę być dobry, pomagać, chcę, by moja egzystencja wyszła komuś, oprócz mnie samemu, na dobre, moja dusza cierpi, jak widzę biedę, głód i nieszczęście, a nie robię nic. Cytowaną wokalistkę powstrzymuje rodzina i wiążące się z jej utrzymaniem obowiązki. Mnie powstrzymują zainteresowania, szkoła i zwykłe, obrzydliwe lenistwo. Albo przynajmniej tak to sobie tłumaczę...

Swój felieton p. Lipnicka kończy dwoma refleksjami. Po pierwsze - zamiast czynienia wielkich rzeczy, wystarczą drobne, które sprawią, że świat będzie lepszy. Tu był podany konkretny przykład: wziąć na zakupy wielorazową siatkę, zamiast korzystania z foliowych, jednorazowych reklamówek, które potem tworzą stertę śmieci. Druga myśl zasygnalizowana została zdaniem:

"Właśnie wydałam 50 zł na jakąś przyjemność, a dzieci w Afryce głodują. Taka jestem niedobra. Ciekawi mnie sama natura tego zagadnienia - czy moje niespełnione pragnienie bycia kimś dobrym wynika z przesłanek altruistycznych, czy z czystego egoizmu, z potrzeby uspokojenia własnego sumienia?"

Choć niepozorna, w sumie niezbyt głęboka i zaskakująca refleksja uderzyła mnie. Mocno, jak młotem w twarz. Bo uświadomiłem sobie, że być może po części chcę być dobry, by uspokoić wyrzuty sumienia, które mam za każdym razem, gdy przechodzę obok żebraka i nie dam mu chociaż grosika. A ze zgrozą przyznaję, że nie jest to wcale tak rzadka sytuacja.

Z drugiej strony nie da się przecież pomagać każdemu. Jeden z moich kolegów powiedział mi kiedyś, że woli skupić się na jednym, konkretnym dobroczynnym celu, niż dać po grosiku wielu ludziom... No, może nie ujął myśli dokładnie takimi słowami, ale ja w ten sposób odebrałem jego słowa. A była to odpowiedź na moją refleksję: ciężko mi pomagać komuś, skoro mam poczucie niesprawiedliwości - przecież w ten sam sposób powinienem pomóc wielu innym ludziom. Poczucie niesprawiedliwości nie minęło, ale odpowiedź rzeczonego kolegi podniosła mnie nieco na duchu. Uświadomiła mi coś, co przekazuje również cytowany felieton.

Niniejszym postanawiam skupić swój altruizm na jednej rzeczy. Jeszcze nie wiem, na jakiej, a do czasu, aż się nie zdecyduję, postaram się robić świat lepszym - małymi kroczkami.

1 Comments:

Anonymous Anonymous said...

1. Big Wow. Anita Lipnicka.
2. Ona wogóle jest inteligentną niewiastą, wystarczy poczytać jej teksty.
3. Dotyczące chęci pomagania innym. Świat jest zły a ludzie na nim cierpią. Owszem, jednakże nie wszystkim cierpiącym należy się pomoc - tym, którzy są z własnej winy, to nie. Znaczy się pomóc należy każdemu, ale tylko z tych, co tę szansę nie zaprzepaszczą. A takowych znowu aż tak wielu nie ma. Może wynika to z mojej chaotyczności, ale nie uważam się wcale na wskroś złym. Po prostu wychodzę z założenia, że jeżeli człowiek zaprzepaści całą dobroć mu ofiarowaną, to była to tylko strata czasu, którą można było wykorzystać(pewnie w tym miejscu robię błąd ortograficzny - jedyny wyraz, w któym zawsze robię błąd. Chyba.) inaczej, dla kogoś innego.
Nie oznacza to, iż nie chcę pomagać, ale pragnę pomagać tylko w wypadkach, które mają sens i będę widział skutek. Myślę, że nie wynika to z egoistycznej potrzeby czynienia dobra, bo takowej nie mam, nie potrzebuję czuć się dobry. Po prostu chcę widzieć, że to co zrobiłem nie poszło na marne.

7:35 PM  

Post a Comment

<< Home